Najpierw uśmiechnęły się do mnie pomidory na straganie. Do tego
pachniały jak pomidory, każdy miał ogonek
i zachęcał do kupienia.
Potem wyszło cudowne słońce. Cały dzień bezchmurne niebo. Nie
pozostało mi nic innego, jak tylko rozpocząć sezon słoikowy.Pokrojone w cienkie plasterki pomidory, wystawiłam na cały dzień na słońce, a wieczorem, już suche zamknęłam je słoikach. Zalałam je oliwą, dodałam po świeżym listku bazylii, ząbek czosnku i już.
Niestety nie wytrzymałam i od razu jeden słoiczek przerobiłam na pastę. Pasta pasuje idealnie do grzanek. Powiem więcej, nie wyobrażam sobie niedzielnego grilla bez pasty z suszonych pomidorów. Uwielbiam przed obiadem zrumienić kawałek pełnoziarnistego chleba, troszkę pasty i szamać J Jest to jeden z moich najulubieńszych smaków EVER.
1 słoiczek suszonych pomidorów
3 gałązki zielonej natki pietruszki
1 ząbek czosnku
Oliwa
Wszystko miksujemy i gotowe. Niebo w gębie.
Na jeden słoiczek potrzeba około 3 całych pomidorów. Wiem, wiem - mało ekonomiczne - ale smak naprawdę wynagradza po stokroć.
Nawet gdyby na słoiczek wychodziło 10 pomidorów, to byłoby warto :)
OdpowiedzUsuńNa widok Twoich pomidorków mój żołądek burknął, że też chce. Ja czasem łamię smak pomidorów suszonymi grzybami. Razem smakują wytrawnie i wytwornie :)