To będzie banalny wpis.
W międzyczasie minęły mnie 3 małe grupki patyczaków, czyli
entuzjastów nornic walking i pomyślałam sobie: ludziom tu dobrze. W końcu nie
wszyscy przyjechali tu z dziećmi, nie wszystkim plaża służy wyłącznie do niewinnego
smażenia boczków i pluskania się w słonej wodzie. Dla jednych przyjemnością
jest obserwowanie swoich dzieci upaplanych po dziurki w nosie w piachu, ba
nawet samo upaplanie, dla innych wypicie Browarka na ręczniku z widokiem na
morze, albo po prostu aktywne spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Szacuneczek
dla tych ostatnich. Każdy ma prawo spędzać urlop jak lubi J
Pomysł na niego przyszedł mi do głowy dziś rano, gdy
zobaczyłam na plaży grupę zapaleńców ćwiczących karate. Między (opalonymi) paniami
w bikini, panami w szorcikach dumnie prężącymi owłosione torsy i rodzinami z
dziećmi, synchroniczna biała ekipa odziana w tradycyjne stroje wzbudzała nie lada
ciekawość plażowej gawiedzi.
No właśnie, wspominałam już wcześniej, że nie wyobrażam
sobie spędzenia urlopu w strefie nadmorskiej bez odwiedzenia smażalni ryb. Ale
tak naprawdę podczas wojaży uwielbiam odwiedzać knajpy wszelakie. Mało tego, na
potrzeby domowego pamiętnika przygotowałam dla potomnych krótki po nich
przewodnik. I to są moje kolejne przyjemności urlopowe, bez których ciężko by
mi było uznać urlop na udany w 100%.
Chodzi o to, że na wakacjach po prostu nie chce mi się gotować.
Odpoczynek kojarzy mi się nie tylko ze
zmianą otoczenia i krajobrazu, wyczyszczeniem głowy z myśli zbędnych,
naładowaniem akumulatorów, ale także z odpuszczeniem pewnych domowych obowiązków,
gotowaniem i sprzątaniem na czele. Nie
muszę zawsze ja gotować, ale dobremu jedzeniu nie odpuszczę J Poniżej moje świnoujskie,
lokalowe TOP TEN. Polecam J
·
Smażalnia „Złota rybka”. Pieczona rybka smakowita i
dobrze doprawiona, natomiast zamiast smażonej można trafić na laczka. Mają tam również w
bukiecie surówek
ulubioną, marchewkę mojego syna i do tego świeżą J
· „Asian Restaurant” przy promenadzie. Po prostu chińszczyzna,
ale pyszna. Dla dzieci mają fantastyczny makaron z jajkiem, kurczakiem i
warzywami.
· Rialto w Reringsdorfie (Śledziowie) w
Niemczech.
Włoska knajpa na końcu molo. Smakuje rasowo, a do tego bezchmurny zachód
słońca w cenie.
· Restauracja „Kurna chata” przy wieży. Każde
danie jest pyszne, a podobno (bo ja nie jadam) golonka najlepsza w
mieście, tylko serwują
ogromne
porcje i nie ma dań dla dzieci.
·
„Toscana” przy porcie. Chyba jeszcze
lepsze włoskie jedzenie, niż w Rialto. Mają tam pyszne wino. Menu dla dzieci. Osobiste zaangażowanie właścicieli. Rewelacja pod każdym względem.
Tylko klimy brak.
· „Amsterdam” na promenadzie, nasza zimowa stolica. Lokal czynny cały rok, jako jeden z niewielu na promenadzie. Dają tam według mojego mężanajlepsze grzane wino w mieście J
·
Kawiarnia „Gellati La Stella”. Koło
okrągłej fontanny na promenadzie. Lody do wyboru, do koloru, pyszne kawy,
fantastyczna obsługa. W tym roku świętowaliśmy tam drugie urodziny Misia. Skromnie,
mega impreza rodzinna przesunięta na wrzesień.
Komentarze
Prześlij komentarz