Przejdź do głównej zawartości

39 pierogów z jagodami i inne


Wczoraj cały dzień spędziłam u teścia na wsi, a właściwie w jego fantastycznym ogrodzie zbierając czerwone porzeczki. Niby tylko sześć krzaków, ale roboty na kilka godzin. Dziabągi na szczęście nie przeszkadzały, ale też i szczególnie nie pomagały. Choć samo nieprzeszkadzanie można uznać za ogromną pomoc. Orbitowały gdzieś w pobliżu na trawie, na drzewach, w biegu i z radością.

Z owoców udało się wstawić 3 sokowniki. Na każdy wsypaliśmy z tatą około 5 kg czystego owocu i 2 kg cukru, w rezultacie otrzymaliśmy ponad 5 litrów słodziutkiego soku porzeczkowego z każdego wkładu. Pychotka.


W drodze do domu jak to zwykle latem bywa zatrzymałam się w Goraju. To taka wioska pełna sadów i  gospodarstw chętnie dzielących się swymi plonami z podróżnymi. Wiosną kupuję tam szparagi. Jesienią śliwki i gruszki. Wczoraj po małych pieniądzach kupiłam wiśnie i truskawki – na dżemy, soki i nalewki. W Piotrowie zatrzymałam się po jagody. W domu jeszcze wymieniłam z Olą część wiśni na czereśnie… Dobry dzień J
Jednym słowem przetwórnia ruszyła i to na całego!!

Dziś od rana zrobiłam ser, dżemy truskawkowe, sok wiśniowy, dżemy wiśniowe, nalewkę wiśniową i pierogi z jagodami. Właśnie tego mi było trzeba, całego dnia w kuchni, absolutne zapomnienie o bożym świecie – tylko ja i gary, aromaty i smaki, klejące się paluszki, poczucie zadowolenia i samouwielbienia, znane tylko kurom domowym.

Dodam tylko, że w moim domu słoik dżemu schodzi w 2 dni, a butelka soku w 3. Nie robię przetworów z powodów ekonomicznych, to już nie te czasy, że owoce można było kupić za bezcen i się cała zabawa opłacała. Dziś dżemy w sklepie są tańsze niż te domowe. Mimo wszystko, póki mi się chce i póki dzieci są małe, chcę im dawać jak najmniej jedzenia wysoko przetworzonego, zawierającego nieznane mi i nie występujące w naturze konserwanty, barwniki identyczne z naturalnym i Bóg wie, co jeszcze. Niech chociaż dzieciństwo im się kojarzy z dobrym jedzeniem, niech pomidor będzie z krzaka, niech smaki będą prawdziwe, a aromaty nie podrabiane. Jak dorosną - same zdecydują, czy Mak coś tam będzie ich ulubionym miejscem, czy też kuchnia we własnym domu. Ale dziś ja tu rządzę!!

Ale wróćmy do pierogów.

Jagody dla mnie są najpyszniejsze w:
- kluskach na parze (w moich stronach tak nazywamy pampuchy). Babcia Jasia na swoje imieniny robiła ogromne (ok. 12 cm jedna) kluski na parze, w ogromnej ilości nadziewane jagodami. Mistrzynią w rodzinie w konkurencji: jedzenia klusek babci Jasi była moja chrzestna Kasia, która kiedyś zjadła ich aż 8 na raz. Rekord przez lata przez żadnego żarłacza nie został pobity, przez co jest wart wspomnienia tutaj.
- w pierogach. Babcia Jasia robiła przy każdej okazji. Pyszne wspomnienia.
- w galaretce. Uwielbiam mrożone jagody zalać gorącą galaretką. Szybko się ścina, a jagody nęcąco pływają po powierzchni.
- w bułeczkach drożdżowych. Najlepsze na świecie piecze moja mama. Przepis taki sam jak na truskawkowe bułeczki (już podawałam)



No i mi się zachciało tych pierogów.

Na ciasto:
250 gr pszennej mąki
250 gr drożdżowej mąki pełnoziarnistej
1 jajko
Duża szklanka ciepłej wody
Duża szczypta soli
Łyżeczka oleju
Przesiewamy mąkę na stolnicę. Robimy w mące dołek. W dołek wbijamy jajko. Dosypujemy sól. Mieszamy delikatnie widelcem. Powoli dolewamy wodę i olej. Zagniatamy ręką (rękami) ciasto na gładką masę i odkładamy pod ściereczkę, żeby nie wyschło.

Nadzienie:
Miseczka jagód (dowolna wielkość miseczki)
Łyżeczka mąki
Łyżka cukru
Delikatnie w misce pomieszać składniki.

Podsypujemy stolnicę i wałek mąką (co by się ciasto nie kleiło za bardzo). Ciasto wałkujemy najcieniej jak się da. Szklanką wycinamy kółka i napełniamy jagodami. Sklejamy rogi i odkładamy, lub od razu wrzucamy na osolony wrzątek. Lepiej wszystko skleić i dopiero gotować. W wodzie pierogi powinny być nie dłużej nić 3- 5 minut w zależności od grubości ciasta. Im cieńsze, tym krócej. Są tak delikatne, że od razu wypływają.


Skleiłam 39 pierogów. Do wieczora przetrwało pięć, do rana zero J

Komentarze

  1. Zgadzam się w całej rozciągłości z Twoim dzisiejszym wpisem. A o pierogach z jagodami mogę, niestety, tylko pomarzyć. Tu ich brak. Borówka amerykańska to kiepska podróba czarnych jagódek. Popatrzę sobie na Twoje zdjęcia i powizualizuję aromaty :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Łosoś kiszony

W ubiegły weekend brałam udział w uroczystościach związanych z I Komunią Świętą naszej chrześnicy. Uroczystość zacna, piękna, uduchowiona. Dziecko zadowolone i odpowiednio zmotywowane. Wbrew panującej modzie uroczysty obiad odbył się w domu, tak jak drzewniej bywało. Obiad przygotowali właściwie wszyscy. Każdy coś wniósł od siebie. Nawet jeśli nie gotował w kuchni, to szykował stół. Menu było tradycyjne, ale takie jak wszyscy lubią. Przystawka: kiszony łosoś na sałacie z octem balsamico. Zupa: rosół z makaronem Danie główne: schab ze śliwką, zrazy wołowe, młoda kapusta, sałatka marchewkowa z jabłkiem, młode ziemniaczki, kluski śląskie Deser: tort, sernik, szarlotka z lodami *** Wszystko co powyżej już kiedyś gotowałam, piekłam i pichciłam. Jedynie łosoś kiszony mnie zafrapował. Mama zdradziła mi na szczęście jak go zrobiła i teraz mogę się z Wami podzielić dobrą nowiną. Bo proste to, a pyszne!! Bardzo świeży płat łososia należy oczyścić i umyć, oskrobać ...

Łódeczki z cykorii z serem pleśniowym, gruszką i orzechami

Każdy na pewno ma swoje TOP TEN kulinarne, spisane lub ujawniające się przy wyjątkowych okazjach. Na mojej liście bardzo wysokie miejsce zajmuje ser z niebieską pleśnią, najlepiej w duecie z gruszką lub winogronem. Kiedy za oknem pogoda nastrajająca melancholijnie, siąpi deszcz, wiatr zwiewa czapki z głów, trudno się skupić, lubię zrobić coś nie pracochłonnego, prawie dietetycznego, zawsze smakowitego -   łódeczki z cykorii serem pleśniowym z gruszką i orzechami. 2 cykorie 100 gram sera z niebieską pleśnią (typu rokpol) 1 słodka gruszka garść orzechów włoskich ocet balsamiczny Przygotowanie super proste. Na listku cykorii ułożyć pokrojone w cienkie plasterki gruszki, pokruszyć ser, dodać kilka kropel octu balsamicznego i udekorować orzechem. Nigdy nie mam dość J

Kurpiowskie smaki

    Kilka dni temu uczestniczyłam w wyprawie na Kurpie, czyli w rejon Polski dotąd mi znajomy tylko z nazwy jak Nowa Zelandia czy Przylądek Dobrej Nadziei. Okazało się, że ten malowniczy rejon jest zaledwie 400 km stąd, tuż przed Mazurami, na granicy Mazowsza. Widoki są tam aż po horyzont, pola zielone, na nich krówki jak z Chełmońskiego. Pewnie tu nas też tak kiedyś było, zanim deweloper zaczął budować białe domki z mini ogródkami z katalogu, zanim wprowadzono gospodarstwa wielkopowierzchniowe i wszędobylską modyfikowaną lub nie modyfikowaną genetycznie kukurydzę. Widoki sielskie, noce naprawdę czarne, a ludzie zaciekawieni i przyjaźnie nastawieni. Wsi spokojna, wsi wesoła… Wyprawę organizowała Lokalna Grupa Działania Źródło, stowarzyszenie działające na rzecz gmin Dopiewo, Buk i Stęszew.   Byliśmy zakwaterowani w gospodarstwie agroturystycznym Dorota w Czarni. Miejsce idealne dla zbłąkanego turysty, gdzieś między polami i lasami, do końca nie wiadomo gdzie. Od...