Wstęp. Lubię wino.
Rozwinięcie. W życiu porwałam się na robienie domowego wina tylko raz. W 2004 roku natchniona romantycznie postanowiłam zrobić wino z płatków róż zebranych z kwiatów na ślubie mojego brata. Zgodnie ze wszystkimi prawidłami uwarzyłam pyszny, słodki napój. Brat miał otrzymać butelkę w prezencie na piątą rocznicę ślubu, niestety po latach nie było już czego świętować. Wino wciąż czeka na odpowiednią okazję do konsumpcji.
Pomimo, że jestem z siebie po latach bardzo dumna, kolejnych prób jak na razie nie podjęłam. Nie zmienia to faktu, że bardzo lubię wino. Póki co zdaję się na specjalistów, choć nie wykluczam, że kiedyś, wiedziona jakimś ulotnym obrazkiem zmierzę się z tą eteryczną materią ponownie.
Moim ulubionym sklepem z winami jest Dom Wina w Skórzewie na ul. Poznańskiej (i proszę to potraktować jako reklamę, bezpłatną, koleżeńską i dobrowolną). Pracuje tam Marta, która doskonale zna się na winach, wie co lubię, a nawet co lubi mój mąż (jakkolwiek to brzmi!) J
Właśnie dlatego, na ostatnie przed wakacjami spotkanie naszego KGW, zaprosiłam Martę, aby przeprowadziła dla nas degustację. Uraczyła nas znakomitymi winami:
Białym, wytrawnym, niemieckim Rieslingiem z Vollmer, rocznik 2011, które jak dla mnie pachniało dojrzałymi brzoskwiniami. Zdecydowanie mój faworyt.
Rozwinięcie. W życiu porwałam się na robienie domowego wina tylko raz. W 2004 roku natchniona romantycznie postanowiłam zrobić wino z płatków róż zebranych z kwiatów na ślubie mojego brata. Zgodnie ze wszystkimi prawidłami uwarzyłam pyszny, słodki napój. Brat miał otrzymać butelkę w prezencie na piątą rocznicę ślubu, niestety po latach nie było już czego świętować. Wino wciąż czeka na odpowiednią okazję do konsumpcji.
Pomimo, że jestem z siebie po latach bardzo dumna, kolejnych prób jak na razie nie podjęłam. Nie zmienia to faktu, że bardzo lubię wino. Póki co zdaję się na specjalistów, choć nie wykluczam, że kiedyś, wiedziona jakimś ulotnym obrazkiem zmierzę się z tą eteryczną materią ponownie.
Moim ulubionym sklepem z winami jest Dom Wina w Skórzewie na ul. Poznańskiej (i proszę to potraktować jako reklamę, bezpłatną, koleżeńską i dobrowolną). Pracuje tam Marta, która doskonale zna się na winach, wie co lubię, a nawet co lubi mój mąż (jakkolwiek to brzmi!) J
Właśnie dlatego, na ostatnie przed wakacjami spotkanie naszego KGW, zaprosiłam Martę, aby przeprowadziła dla nas degustację. Uraczyła nas znakomitymi winami:
Białym, wytrawnym, niemieckim Rieslingiem z Vollmer, rocznik 2011, które jak dla mnie pachniało dojrzałymi brzoskwiniami. Zdecydowanie mój faworyt.
Czerwonym, wytrawnym, australijskim Shiraz Terra Barossa
rocznik 2008 – to wino miało wyczuwalny, mocny aromat porzeczek, jeżyn, tytoniu
i czekolady. Faworyt reszty zebranych.
Ja zapewniłam słodkie, czekoladowe przekąski prosto z
warsztatów w Łodzi oraz mini tarta letki na słono, Karina udostępniła nam lokal
Silva Rerum w Dąbrówce oraz szkło. Nie było nas wielu, jak zawsze dotarli sami
najwytrwalsi. Atmosfera jednak znakomita, wino wspaniałe, zakąski również… Wreszcie
była okazja, żeby na chwilę wyhamować. Szkoda, że tak krótko i tak rzadko.
A teraz wakacje. Kolejne spotkanie KGW we wrześniu J Do zobaczenia.
Podsumowanie. Bardzo lubię wino.
Komentarze
Prześlij komentarz