Fasolka z tajemniczego ogrodu Edyty i jej męża
Gdy tak przechadzałam się między zielonymi zagonami, przypomniała mi się bajka czytana ostatnio mojemu synowi „Dzieci Pana Majstra” Zofii Rokoszówny z niesamowitymi ilustracjami Zbigniewa Rychlickiego (Nasza Księgarnia, Warszawa 1958r.) Tą książkę babcia czytała mojemu tacie jak był w wieku Janka.
Tam w cudowny sposób był opisany ogród wróżki, do którego zawitała mała Sobótka. Ha, w niedzielne popołudnie nawet przez chwilę poczułam się, jakbym właśnie tam była.
„Pachną fiołki, lilie bratki,
Nóżką świerszcz o skrzydło bzyka;
A tu w róży wonnej płatki
Bąk włochaty pyszczuś wtyka.
(…)
Na uwagę tę malutkiej
Z grządek klombów i rabatki
Szmerek rozległ się cichutki –
To parsknęły śmiechem kwiatki.
(…)
Gdy owocki Butkę zoczą,
Tłumnie, jakby na wesele,
Wonne toczą się morele
Krągłe jabłka, pulchne gruszki
Prezentują kwaśne brzuszki,
Pomarańczki złota kula
Do jej nóżki się przytula.
Wśród chichotek, krygów, śmieszków
Pląsa w słońcu garść orzeszków.
Tu brzoskwinia wdzięcznie dyga,
Tam się pcha słodziutka figa;
Tłum migdałów przed nią klęka,
Wtem – trach! Skórka na nich pęka
Ukazując spod pieluszek
Ziarnka ryte w kształt serduszek.
Kto tam jeszcze się nie ciśnie –
Winogronka, śliwki, wiśnie…
Ten ją muska, ta ją łechce.
- Może mnie panienka zechce?
(…)
Cuda! cuda! dziwy! dziwy!
Sad jak z bajki, a prawdziwy.
Ale wróćmy do kuchni. Nazrywałam fasolki zgodnie z
zaleceniami właścicielki i przyniosłam ją do domu z zamiarem natychmiastowego
zjedzenia.
Na kilka dni stałam się posiadaczką klucza do magicznego
ogrodu. Jego właścicielka dając mi klucz powiedziała, że mogę się poczęstować
tym co dobre, a przede wszystkim zaprasza na fasolkę.
W niedzielne popołudnie, między jednym deszczem a drugim
postanowiłam wybrać się na spacer i odwiedzić ogród, o którym wiele słyszałam.
Z początku klucz nie chciał otworzyć furtki, jakby bronił dostępu do swoich
skarbów. Kiedy jednak zamek ustąpił ukazały mi się zielone zagony pełne
dorodnych warzyw i owoców. Czego tam nie było! Zielony groszek z kusząco
zaokrąglonymi strączkami, soczysta marchew, niemal błyszcząca w słońcu fasolka
jasna, idealnie wysmukła fasolka zielona, filigranowe ogórki, bujne ziemniaki, krzaczaste
selery, strzeliste pory, kształtne, okrągłe główki między ogromnymi liśćmi
kapusty, kukurydza z rozwianymi na wietrze złotymi kłosami…
A wszystkiemu przyglądały się wiecznie głodne nektaru
pszczoły z uli ustawionych w równym rządku po prawej stronie.
Gdy tak przechadzałam się między zielonymi zagonami, przypomniała mi się bajka czytana ostatnio mojemu synowi „Dzieci Pana Majstra” Zofii Rokoszówny z niesamowitymi ilustracjami Zbigniewa Rychlickiego (Nasza Księgarnia, Warszawa 1958r.) Tą książkę babcia czytała mojemu tacie jak był w wieku Janka.
Tam w cudowny sposób był opisany ogród wróżki, do którego zawitała mała Sobótka. Ha, w niedzielne popołudnie nawet przez chwilę poczułam się, jakbym właśnie tam była.
„Pachną fiołki, lilie bratki,
Nóżką świerszcz o skrzydło bzyka;
A tu w róży wonnej płatki
Bąk włochaty pyszczuś wtyka.
(…)
Na uwagę tę malutkiej
Z grządek klombów i rabatki
Szmerek rozległ się cichutki –
To parsknęły śmiechem kwiatki.
(…)
Gdy owocki Butkę zoczą,
Tłumnie, jakby na wesele,
Wonne toczą się morele
Krągłe jabłka, pulchne gruszki
Prezentują kwaśne brzuszki,
Pomarańczki złota kula
Do jej nóżki się przytula.
Wśród chichotek, krygów, śmieszków
Pląsa w słońcu garść orzeszków.
Tu brzoskwinia wdzięcznie dyga,
Tam się pcha słodziutka figa;
Tłum migdałów przed nią klęka,
Wtem – trach! Skórka na nich pęka
Ukazując spod pieluszek
Ziarnka ryte w kształt serduszek.
Kto tam jeszcze się nie ciśnie –
Winogronka, śliwki, wiśnie…
Ten ją muska, ta ją łechce.
- Może mnie panienka zechce?
(…)
Cuda! cuda! dziwy! dziwy!
Sad jak z bajki, a prawdziwy.
Najpiękniej ugotowana (z odrobinką soli) fasolka szparagowa
prezentuje się pod bułeczką tartą zrumienioną. Nieodzowny smak lata.
No lubię Cię czytać i juz!p.s. A taka fasolka z buleczką jest po prostu de best!Cie sciskam pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuń