Wczoraj zadzwoniła Ania. Opowiedziała mi o tym, że zaprosili
ją na obiad sąsiedzi. Na obiad były placki ziemniaczane. Natychmiast je sobie
wyobraziłam, z gulaszem i kwaśną śmietaną. Albo ze śmietaną i cukrem. Albo ze
śmietaną i dżemem. Albo z samą śmietaną. Musiałam być strasznie głodna, bo zaczęłam
fantazjować na ten temat. Przypomniały mi się po kolei najlepsze placki ziemniaczane jakie w
życiu jadłam…
8 średnich ziemniaków startych na tarce na najdrobniejszych oczkach lub zmiksowanych w blenderze
2 jajka
5 łyżek mąki pszennej (może być inna pełnoziarnista)
Największy – w rozmiarze XXXL, super pyszny placek po
węgiersku jedliśmy w Karpaczu. Nie pamiętam nazwy lokalu, nie pamiętam lokalizacji.
Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że byłam wtedy zakochana na zabój i
niewiele mnie obchodził świat dookoła. Pamiętam, że było to piękne, letnie popołudnie.
Trafiliśmy całkiem przypadkiem do lokalu na rogu, w stylu cioci Krysi. Byliśmy jedynymi
gośćmi. Wybraliśmy stolik w 2 sali, jeszcze bardziej pustej niż pierwsza. Czemu
zamówiłam placek po węgiersku nie wiem, ale jadłam go chyba godzinę. We
wspomnieniach mi został ogromny talerz, mega placek z gulaszem - złożony na pół i miska pełna surówek. Pani
trzy razy zaglądała do nas chcąc zabrać talerze, a my nie byliśmy w stanie
zmęczyć naszych mega placków i tylko domawialiśmy popitkę. Jedna z większych
wyżer w moim życiu. Uśmiecham się wciąż jak to piszę.
Drugi placek wart polecenia światu trafił pod mój widelec w
Szpindlerowym Mlynie w Czechach. Dla odmiany w scenerii zimowej. Podczas tego
wyjazdu także byłam zakochana na zabój – w tym samym facecie. Chodziliśmy od
drzwi do drzwi i szukaliśmy kwatery. Fartem znaleźliśmy blisko stoku pokój z
ogromnym łóżkiem! Do tego Pani nam przynosiła śniadania do pokoju. Całe dnie
spędzaliśmy na nartach na stoku, mała kolacyjka na mieście i myk do pokoiku.
Fantastyczny wyjazd. No i podczas jednej z tych kolacyjek na mieście, w lokalu,
którego znów nazwy nie pamiętam, trafiłam na kulinarne olśnienie. Dodam, że
będąc w obcych krajach, nawet jeśli znam choć trochę język, chcę doświadczać nowych
smaków i lubię zamawiać z karty dania, których nazw nie znam lub po prostu nie
rozumiem. Tym razem właśnie tak było, niby zamówiłam placki ziemniaczane, a
dostałam czeskie cudo. Otóż placki były podane na drewnianej desce, a
przekładane były kapustą kiszoną z warzywami i kiełbasą grillowaną. Kompozycja
smaków rewelacyjna. Próbowałam to odtworzyć w domu, wyszło co innego, ale nie
przejmuję się tym wcale J
Ale wróćmy do smaków tu i teraz. Od wczoraj za mną chodziły -
dziś wreszcie stały się faktem. Placki wyszły po prostu za…..biste, a gulasz na
bogato - idealny. Mąż do kolacji podał wino, napalił w kominku i więcej mi do szczęścia
nie potrzeba.
Placki ziemniaczane
Tradycyjnie proporcje na oko – usmażyłam tej „ciastoliny” 20
placuszków średnicy 12 cm.8 średnich ziemniaków startych na tarce na najdrobniejszych oczkach lub zmiksowanych w blenderze
2 jajka
5 łyżek mąki pszennej (może być inna pełnoziarnista)
1 cebula pokrojona w drobną kostkę
Łyżeczka oleju (co by się nie kleiły za bardzo do patelni)
Sól, pieprz
Wszystkie składniki dokładnie pomieszać. Jeśli masa będzie
za rzadka należy dosypać jeszcze troszkę mąki. Smażyć kilka chwil po każdej
stronie.
Gulasz
około 70 dag mięsa wieprzowego
200 gr pieczarek
1 duża cebula
1 papryka czerwona
1 marchewka
butelka soku pomidorowego
ząbek czosnku
sól, pieprz, majeranek
Pokroić w kostkę i obsmażyć mięso. Dodać pokrojoną w kostkę
cebulę, pieczarki, marchew i paprykę. Dodać czosnek. Zalać wszystko sokiem
pomidorowym i dusić aż mięso będzie miękkie. Od czasu do czasu dolewać wody,
pod koniec dodać przyprawy.
Moja propozycja podania: wieża z placków przekładana
gulaszem z kleksem z kwaśnej śmietany (lub gęstego jogurtu naturalnego) na
szczycie. Danie może nie jest zbyt wyszukane, ale nie znam osoby, która by go
nie lubiła. Po prostu klasyka!!
Komentarze
Prześlij komentarz