Przejdź do głównej zawartości

Kolacja w Restauracji Italia

Na ten wieczór czekałam kilka tygodni. Jeden z moich ulubionych aktorów miał się zjawić w Poznaniu i dać popis swych umiejętności. "One Men Show" w wykonaniu Artura Barcisia połączony z kolacją przy świecach zaprzątał moją wyobraźnię ładnych kilka wieczorów.
Kiedy wreszcie udało się wszystko zorganizować, dopracować logistykę i zasiedliśmy w ciepłym wnętrzu Restauracji Italia w Hotelu Włoskim, wreszcie poczułam się odprężona. Zajęliśmy miejsce przy stoliku tuż obok sceny, na którym czekały na nas talerze z pysznymi trzema przystawkami. Z zestawu: sałatka z wędzonego kurczaka, mango, selera i orzechów; tarrina z łososia oraz carpaccio z kaczki najbardziej smakowała mi ta pierwsza. Lekka, soczysta i słodkawa.
Za to carpaccio z kaczki było chyba najmniej udane z pośród wszystkich dań tego wieczoru. Sos znakomity jednak mięso za grubo pokrojone i z lekko gumowate.



 Na stole, nieco z boku czekała na nas poczekajka, czyli mini bułeczki z masłem ziołowym uformowanym w kulki. Niby banalne ,ale zawsze się sprawdza.
 

Następnie podano dwie filiżanki pełne zup. W jednej wyśmienity wiosenny chłodnik z buraków. W drugiej krem z suszonych pomidorów, który nie wiem czemu przypominał mi wigilijną zupę grzybową mojej mamy. Co nie zmienia faktu, że obie zupy bardzo mi smakowały.
 
Danie główne było do wyboru: polędwiczki wieprzowe a'la limoncello serwowane ze szparagami i gotowanymi ziemniakami; kurczak "marengo" czyli suszone kawałki kurczaka z ziemniakami, chili, czosnkiem, pomidorami, oliwkami i czerwonym winem, a także łosoś na szpinaku z grillowaną cukinią z sosem gorgonzola i opiekanymi ziemniakami. Ja wybrałam to ostatnie danie, reszta mojego towarzystwa delektowała się polędwiczkami.
 
Jestem swoim wyborem ukontentowana. Łosoś nie za suchy, dobrze doprawiony, szpinak z sosem doskonały. Porcja przyzwoita. Reszta towarzystwa też nie narzekała.


Na deser serwowano śliwkowe Bavarois z prażonymi migdałami na czekoladzie, dla nieznających obcych języków – mus śliwkowy podawany z płatkami migdałowymi.

Całą kolację oceniam wysoko, choć nic mnie nie powaliło na kolana. Wszystko przygotowane starannie i smacznie. Gdyby nie obecność mistrza, pewnie zapomniałabym ją szybko. Ale chętnie odwiedzę to miejsce jeszcze przy, a może całkiem bez okazji.

Wróćmy do mistrza. Artur Barciś wychodził na scenę dwa razy. Opowiadał historie z życia, anegdotki,  śpiewał piosenki. Zachęcał publiczność do współpracy. Rozbawiał. Wzruszał. Skłaniał do zadumy. Było i nawiązanie do mojej ukochanej Łodzi. I ćwiczenia językowe. „I cóż, że ze Szwecji” lub w wersji lokalnej „I cóż, że cesarz ze Swarzędza”. I o aktorstwie. I o teatrze. I o kulisach. Był Wojciech Młynarski. Była inspiracja Agnieszką Osiecką. Był i wielki „Cabaret”. Był także wątek kulinarny o gotowaniu się – co prawda na scenie, ale zawsze. Po raz kolejny sprawdziła się zasada, że dobra improwizacja musi być perfekcyjnie przygotowana. Program przygotowany fantastycznie. Wspaniały wieczór. Dziękuję J

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Łosoś kiszony

W ubiegły weekend brałam udział w uroczystościach związanych z I Komunią Świętą naszej chrześnicy. Uroczystość zacna, piękna, uduchowiona. Dziecko zadowolone i odpowiednio zmotywowane. Wbrew panującej modzie uroczysty obiad odbył się w domu, tak jak drzewniej bywało. Obiad przygotowali właściwie wszyscy. Każdy coś wniósł od siebie. Nawet jeśli nie gotował w kuchni, to szykował stół. Menu było tradycyjne, ale takie jak wszyscy lubią. Przystawka: kiszony łosoś na sałacie z octem balsamico. Zupa: rosół z makaronem Danie główne: schab ze śliwką, zrazy wołowe, młoda kapusta, sałatka marchewkowa z jabłkiem, młode ziemniaczki, kluski śląskie Deser: tort, sernik, szarlotka z lodami *** Wszystko co powyżej już kiedyś gotowałam, piekłam i pichciłam. Jedynie łosoś kiszony mnie zafrapował. Mama zdradziła mi na szczęście jak go zrobiła i teraz mogę się z Wami podzielić dobrą nowiną. Bo proste to, a pyszne!! Bardzo świeży płat łososia należy oczyścić i umyć, oskrobać ...

Łódeczki z cykorii z serem pleśniowym, gruszką i orzechami

Każdy na pewno ma swoje TOP TEN kulinarne, spisane lub ujawniające się przy wyjątkowych okazjach. Na mojej liście bardzo wysokie miejsce zajmuje ser z niebieską pleśnią, najlepiej w duecie z gruszką lub winogronem. Kiedy za oknem pogoda nastrajająca melancholijnie, siąpi deszcz, wiatr zwiewa czapki z głów, trudno się skupić, lubię zrobić coś nie pracochłonnego, prawie dietetycznego, zawsze smakowitego -   łódeczki z cykorii serem pleśniowym z gruszką i orzechami. 2 cykorie 100 gram sera z niebieską pleśnią (typu rokpol) 1 słodka gruszka garść orzechów włoskich ocet balsamiczny Przygotowanie super proste. Na listku cykorii ułożyć pokrojone w cienkie plasterki gruszki, pokruszyć ser, dodać kilka kropel octu balsamicznego i udekorować orzechem. Nigdy nie mam dość J

Kurpiowskie smaki

    Kilka dni temu uczestniczyłam w wyprawie na Kurpie, czyli w rejon Polski dotąd mi znajomy tylko z nazwy jak Nowa Zelandia czy Przylądek Dobrej Nadziei. Okazało się, że ten malowniczy rejon jest zaledwie 400 km stąd, tuż przed Mazurami, na granicy Mazowsza. Widoki są tam aż po horyzont, pola zielone, na nich krówki jak z Chełmońskiego. Pewnie tu nas też tak kiedyś było, zanim deweloper zaczął budować białe domki z mini ogródkami z katalogu, zanim wprowadzono gospodarstwa wielkopowierzchniowe i wszędobylską modyfikowaną lub nie modyfikowaną genetycznie kukurydzę. Widoki sielskie, noce naprawdę czarne, a ludzie zaciekawieni i przyjaźnie nastawieni. Wsi spokojna, wsi wesoła… Wyprawę organizowała Lokalna Grupa Działania Źródło, stowarzyszenie działające na rzecz gmin Dopiewo, Buk i Stęszew.   Byliśmy zakwaterowani w gospodarstwie agroturystycznym Dorota w Czarni. Miejsce idealne dla zbłąkanego turysty, gdzieś między polami i lasami, do końca nie wiadomo gdzie. Od...