Przejdź do głównej zawartości

Fastfudy, czyli domowa tortilla z wkładką


Miedzy miejscowością X i Y jest jakieś 4,5 godziny drogi.
To i tak lepiej niż między X i Z, gdzie jedzie się 10 godzin, ale dzieci w każdej z tych sytuacji wariują. Warują, bo im się nudzi, bo jeden zabrał coś drugiemu i nie chce oddać, a czasem marudzą z głodu. Gdy mały głodek jest już nie do opanowania, wszystkie zakątki na pokładzie zostały skonsumowane, a małym ludzikom wciąż mało - czas na zatrzymanie się na popas.
A że dzień był wolny ustawowo, dużego wyboru po drodze nie mieliśmy. Jedynym otwartym lokalem był trzyliterowy fastfud przy stacji benzynowej.



Odnoszę wrażenie, że pracujące w takich przybytkach osoby, są szkolone głównie z metod zamotania klienta.  Niby menu proste i czytelne, ale jak przyszło do zamawiania to nie miałam pojęcia czy dostanę kanapkę, jaką kanapkę i czy w zestawie, no i w zestawie z czym? Jestem rzadkim gościem w takim miejscach. Nie znam na pamięć hitów szybkożerców, więc trzy szybkie pytania szeroko uśmiechniętej i wyjątkowo uprzejmej pani za ladą dotyczące tego, co czym zastąpić (bo się skończyło), co dodać i jak zamieszać zestawy - kompletnie mnie rozbiły i wytrąciły z równowagi. Z łagodności świątecznego klimatu zostaliśmy brutalnie wyrwani. Naprawdę po odejściu od kasy pozostała mi dziwna nerwowość i poczucie, że chyba tu nie pasuję. Do tego jedzenie też nie było pierwszych lotów, ale w pewnych sytuacjach przymyka się na to oko. Spokój na pokładzie samochodu przez kolejne godziny był tego wart. Niemniej przypomniałam sobie, czemu nie lubię takich miejsc i nie jestem ich stałym gościem.

Minęło kilka dni i stwierdziłam, że może i wizyta w opisanym powyżej lokalu nie należała do najudańszych, ale przecież dania serwowane w takich przybytkach można przygotować w domu, a wtedy mogą być całkiem smaczne, a nawet zdrowe.

Postanowiłam zrobić coś co w lokalu nazywało się Twister. Jednym słowem tortilla z wkładką do ręki.

Przygotowanie tego jest banalne, a smakuje zaskakująco przyjemnie.
1 Podwójna pierś z kurczaka, pocięta w długie, dość grube słupki
Sól, pieprz, przyprawy do kurczaka
5 liści sałaty lodowej, poszatkowanej zawczasu
Pomidor poszatkowany w słupki
Ogórek kiszony poszatkowany w słupki
Ketchup albo
sos gotowy lub zrobiony samemu robiony (łyżeczka ketchupu + łyżeczka majonezu + ulubione przyprawy) albo
pesto, albo co tam jeszcze lubimy


 1.       Placek tortilli należy podgrzać (na patelni, w mikrofali, w piekarniku) jak kto woli, ale tylko chwilę, bo jak za długo się podgrzewa to wysycha, twardnieje i się łamie.
2.       Następnie namalować na nim grubą kreskę (jak wskazówkę zegara) - ketchupem albo sosem
3.       Na tym układamy poszatkowaną sałatę i pozostałe warzywa.
4.       Na ty usmażone mięso i składamy. Najpierw boczki do środka, a potem na pół.
5.       Smacznego.


Fotki później :-)
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Łosoś kiszony

W ubiegły weekend brałam udział w uroczystościach związanych z I Komunią Świętą naszej chrześnicy. Uroczystość zacna, piękna, uduchowiona. Dziecko zadowolone i odpowiednio zmotywowane. Wbrew panującej modzie uroczysty obiad odbył się w domu, tak jak drzewniej bywało. Obiad przygotowali właściwie wszyscy. Każdy coś wniósł od siebie. Nawet jeśli nie gotował w kuchni, to szykował stół. Menu było tradycyjne, ale takie jak wszyscy lubią. Przystawka: kiszony łosoś na sałacie z octem balsamico. Zupa: rosół z makaronem Danie główne: schab ze śliwką, zrazy wołowe, młoda kapusta, sałatka marchewkowa z jabłkiem, młode ziemniaczki, kluski śląskie Deser: tort, sernik, szarlotka z lodami *** Wszystko co powyżej już kiedyś gotowałam, piekłam i pichciłam. Jedynie łosoś kiszony mnie zafrapował. Mama zdradziła mi na szczęście jak go zrobiła i teraz mogę się z Wami podzielić dobrą nowiną. Bo proste to, a pyszne!! Bardzo świeży płat łososia należy oczyścić i umyć, oskrobać ...

Łódeczki z cykorii z serem pleśniowym, gruszką i orzechami

Każdy na pewno ma swoje TOP TEN kulinarne, spisane lub ujawniające się przy wyjątkowych okazjach. Na mojej liście bardzo wysokie miejsce zajmuje ser z niebieską pleśnią, najlepiej w duecie z gruszką lub winogronem. Kiedy za oknem pogoda nastrajająca melancholijnie, siąpi deszcz, wiatr zwiewa czapki z głów, trudno się skupić, lubię zrobić coś nie pracochłonnego, prawie dietetycznego, zawsze smakowitego -   łódeczki z cykorii serem pleśniowym z gruszką i orzechami. 2 cykorie 100 gram sera z niebieską pleśnią (typu rokpol) 1 słodka gruszka garść orzechów włoskich ocet balsamiczny Przygotowanie super proste. Na listku cykorii ułożyć pokrojone w cienkie plasterki gruszki, pokruszyć ser, dodać kilka kropel octu balsamicznego i udekorować orzechem. Nigdy nie mam dość J

Kurpiowskie smaki

    Kilka dni temu uczestniczyłam w wyprawie na Kurpie, czyli w rejon Polski dotąd mi znajomy tylko z nazwy jak Nowa Zelandia czy Przylądek Dobrej Nadziei. Okazało się, że ten malowniczy rejon jest zaledwie 400 km stąd, tuż przed Mazurami, na granicy Mazowsza. Widoki są tam aż po horyzont, pola zielone, na nich krówki jak z Chełmońskiego. Pewnie tu nas też tak kiedyś było, zanim deweloper zaczął budować białe domki z mini ogródkami z katalogu, zanim wprowadzono gospodarstwa wielkopowierzchniowe i wszędobylską modyfikowaną lub nie modyfikowaną genetycznie kukurydzę. Widoki sielskie, noce naprawdę czarne, a ludzie zaciekawieni i przyjaźnie nastawieni. Wsi spokojna, wsi wesoła… Wyprawę organizowała Lokalna Grupa Działania Źródło, stowarzyszenie działające na rzecz gmin Dopiewo, Buk i Stęszew.   Byliśmy zakwaterowani w gospodarstwie agroturystycznym Dorota w Czarni. Miejsce idealne dla zbłąkanego turysty, gdzieś między polami i lasami, do końca nie wiadomo gdzie. Od...