Przyznaję. Dżemy najczęściej robię z Żelfixem. Czasu coraz
mniej, a tak strasznie zawsze mi było żal owoców, które odparowują. Do tego człowiek
się nie narobi. A dzieci kochają dżem truskawkowy. Jednak, gdy nachodzi sezon
śliwkowy, a raz na kilka lat nadchodzi, to znów staję się kulinarną
tradycjonalistką i dłuuuuugo, baaaaaaardzo długo smażę powidła. Bo węgierki
inaczej nie smakują. Po prostu. Dżem węgierkowy z żelfixem jest jakiś taki
pospolity, wręcz niesmaczny. Poza tym tylko prawdziwe powidła można włożyć jako
warstwę do tortu albo w andruty.
Sezon na węgierki u taty w sadzie jest co kilka lat. Pomimo,
że rośnie tam pięć śliw, to solidarnie owocują co dwa – trzy lata.
Wszystkie moje węgierkowe zapasy dawno temu się już
skończyły, więc tym razem rzuciłam się na śliwki jak w amoku. Miałam poczucie,
że jeśli nie przerobię wszystkiego, to znikną, zepsują się, zmarnują… A przecież
nie mogę do tego dopuścić.
Tatowe śliwki są tak słodkie, że docukrzam tylko do smaku.
Jedno na co trzeba uważać i zawsze popełniam ten sam błąd: biorę nie ten garnek.
Nie chodzi o wielkość, bo wolę nawet taki mniejszy, ale koniecznie z grubym
dnem.
Święto śliwki trwało trzy dni non stop i jeszcze po powrocie
kilka kilo. Jeszcze w piekarniku dochodzą.
Udało nam się wyczarować:
Sok
Butelek: 16
Butelek: 16
Litrów: 5,5
Powidła śliwkowe
Słoików: 40
Litrów: 12,7
Śliwki suszone, dwa duże słoje
Dżem śliwkowo – jabłkowo - gruszkowy z czarną porzeczką
Słoików: 19
Litrów: 4,3
Powidła śliwkowe
Słoików: 40
Litrów: 12,7
Śliwki suszone, dwa duże słoje
Dżem śliwkowo – jabłkowo - gruszkowy z czarną porzeczką
Słoików: 19
Litrów: 4,3
16 słoików kompotu
Duża torba śliwek mrożonych
No i placek ze śliwkami i niezliczona ilość tych zjedzonych
przez nas i pszczoły, osy i inne robale. Mniam.
Mam dobry rok. Już mi się skończyły słoiki dżemowe i te
średnie.
Mam jeszcze w zanadrzu butelki i słoiki duże.
Zima może przychodzić. Ciężkie czasy też.
Drewno już schnie pod daszkiem.
Szykujemy się do zakupu agregat prądotwórczego…
Komentarze
Prześlij komentarz