Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2013

Koktajlowo

Dziś do mojego starszego syna przyszła koleżanka, a właściwie przyjechała na różowym rowerku. Nie był to pierwszy raz. W poniedziałek przyjechały na swoich różowych rowerkach nawet dwie koleżanki. Jedna do jednego syna, druga do drugiego. Dziś przyjechała tylko jedna. Bawili się świetnie w ogrodzie, ganiali, wspinali, na koniec mój starszy syn koleżance podpadł, obraziła się, wsiadła na rowerek i odjechała. Ja starałam się być super sympatyczną mamą mojego syna i za bardzo im nie przeszkadzać. Żeby im było milej zrobiłam koktajl mleczno- bananowo- malinowy (bez cukru). Podawany koniecznie zaraz po przygotowaniu w przeźroczystej szklance ze słomką. Moje dzieci to uwielbiają!! Ale koleżanka nie tknęła koktajlu – przyjechała ze swoim piciem J Przy tej okazji przypomniały mi się warsztaty, na których byłam jakieś półtora roku temu. „Gastronomia na obcasach” zaprosiła kucharzy i przy okazji Targów Poznańskich prowadzili fantastyczne warsztaty kulinarne. Tam pierwszy raz zobaczyła

Przyjęcie przy stole – daktyle z serem pleśniowym

O czasu do czasu mam wielk ą ochot ę zorganizowa ć jakie ś „przyj ę cie”. Brzmi to do ść g ó rnolotnie, a kojarzy mi si ę raczej z organizacj ą wieczornej nasiadówy przy stole w stylu imieninowym. Imieniny, urodziny czy rocznica nie s ą konieczne. Niemniej okre ś lenie wyra ź nej okazji w dzisiejszych czasach pomaga si ę zmotywowa ć do wyj ś cia z domu. Nie wiem, jak u Was, ale zauwa ż y ł am ostatnio w ś r ó d znajomych wyj ą tkowe os ł abienie motywacji w kwestii ruszania swoich czterech liter. Kiedy ju ż wszyscy powracaj ą ze swoich korporacji, poogarniaj ą swoje lofty, cha ł upy i apartamenta, porobi ą zakupy, prania, prace domowe i tysi ą ce innych rzeczy – najcz ęś ciej ju ż im si ę nie chce. Zwyczajnie marz ą o nic nie robieniu. Bez spinania si ę , specjalnego ubierania, wygl ą dania i inteligentnej konwersacji. Wymagania nie s ą tu wygórowane. Fotel, ewentualnie kanapa powinny wystarczy ć . I nie nale ż y tu doszukiwa ć si ę znamion lenistwa. O nie! Po

Wielkanoc - cuda i mazurki

Święta Wielkanocne anno domini 2013 już za mną. W ferworze przedświątecznym nie miałam niestety czasu na oddanie się frywolnym wariacjom kulinarnym, a tylko na pisanie takie sztywne, gazetowe i odarte z finezyjnych szpileczek i osobistych wycieczek. Z końcem miesiąca wena na szczęście mnie nie opuściła i teraz mogę – z tygodniowym już dystansem – dzielić się z Wami Wielkanocnymi doznaniami kulinarnymi. Przyznam się, że przed Świętami w kuchni się nie przemęczałam, choć nie próżnowałam całkowicie. Na Wielkanocnym stole mojej produkcji były tylko mazurki, pasztet i sernik. Resztę wspaniałości zapewniali gospodarze, czyli Maryla i Marek. Każde Święta są wyjątkowe. Jedne wspomina się przez lata, inne trwają chwilę i za nic nie można sobie później przypomnieć, który to rok. Nie wiem, czy te będziemy wspominać latami czy nie, ale z dzisiejszej perspektywy stwierdzam, że dawno takiego wypasu na stole nie było. Nie chcę tu absolutnie obniżać jakości poprzednich Świąt, zasłonię