Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Twarożek - reaktywacja

Kolejny tydzień, kolejna dostawa prawdziwego mleka, czyli moje drugie spotkanie z twarożkiem. A właściwie drugie i trzecie podejście do zsiadłego mleka. Drugie i trzecie podejście z nadzieją na zrobienie pysznego twarożku. Tym razem mleko zsiadałam w tym samym garnku, co miał się ogrzewać. Starałam się jak najmniej nim ruszać, mieszać i trząść. Kiedy już było wystarczająco skwaśniałe, delikatnie ze spiżarki przestawiłam naczynie na piec i podgrzewałam właściwie nie mieszając, tylko obracałam garnek co chwilę. Po kilku minutach zaczęła się oddzielać serwatka. Twarożek delikatnie przełożyłam na sito, wyszedł zupełnie inny niż pierwszy przed tygodniem.   Nadal było go bardzo mało, ale skrzepy sera były duże, wilgotne i lekko kwaśne. Bardzo smakowity nabiał. Połowę mleka postanowiłam także przerobić na twarożek metodą mojej mamy. Najpierw ugotowałam surowe mleko i do gotującego się - dodałam zsiadłe. Proporcje mniej więcej 1:1. Gdy oddzieliła się serwatka , pojawiły się skrzepy,

Przedrukowany grill

Sezon na grilla uważam za rozpoczęty. Dziś zamiast obiadu było pieczyste z rusztu. W związku z tym zamieszczam przedruk tekstu jaki popełniłam blisko rok temu. Artykuł ukazał się w dodatku kulinarnym "Smakosz" do majowego wydania Gońca Dopiewskiego. Kiedy dziś go czytam zgadzam się absolutnie ze wszystkim, no może przestawiłabym dwa przecinki :-) "Moja mini restauracja Zobaczyłam reklamę pewnego bistro „Kuchnia włoska wyśmienite pizze smaczne makarony doskonałe sałatki”. Jestem miłośniczką jedzenia – przede wszystkim przygotowywanego samemu, ale potrafię docenić także lokale i smakołyki gotowe, zakupione w sklepie.   Wyobraźnia zapracowała, dopadł mnie mały głodek, zachęcona weszłam do wspomnianej – całkiem sympatycznie wyglądającej knajpki. Przytulne wnętrze, miła pani kelnerka, spokojna muzyka w tle. A jakież ogromne było moje rozczarowanie. Makaron był niedogotowany (nie mylić z al dente), sałatka ze zwiędniętą sałatą i niebotyczną ilością oliwy, a pizza

Nie - gulasz

Ten obiad miał być kolejnym z serii "dania tradycyjne, a smakują jak nowe". Wersja tradycyjna: Gulasz z kaszą gryczaną i surówką z kiszonej kapusty. Zacznę od kaszy gryczanej . Przepis na wspaniałą kaszę sprzedał mi kiedyś kolega z pracy mojego męża - niejaki Marek, którego serdecznie pozdrawiam. Od kiedy pierwszy raz w ten sposób przyrządziłam kaszę gryczaną, nigdy nie wróciłam do tradycyjnego sposobu. 1 miarka kaszy gryczanej (np. szklanka) 1 miarka bulionu (Jaki lubicie. Jedni używają z kostki. Ja mam zamrożony w woreczkach do lodu baaaardzo aromatyczny i mocno przyprawiony bulion, lepszy niż kostka) 1 miarka wina (jak mają to jeść dzieci to można wino ograniczyć) pokrojona w kostkę cebula i i chwilę podsmażona. Wszystko zagotowuję, mieszam z cebulą i chowam pod poduszkę. Właśnie tak - pod poduszkę, a nawet pod poduszkę i kołdrę. Żeby smaki dobrze się połączyły, a temperatura nie uleciała. To metoda mojej babci - zawsze się sprawdza. Tak przyrządzo

Kinder party w Pajo II

To miejsce się nigdy nie znudzi moim dzieciom. Mnie chyba też :-) Uwielbiam pogaduchy w antrakcie między zjeżdżalnią, a spadającym na głowę wielkim, miękkim klockiem. Wczoraj kulinarnie było dokładnie tak samo jak przed tygodniem: paluszki, cukierki, ciasteczka w czekoladzie, chrupki, pizza, tort. Ale jaki tort - z wizerunkiem bohaterów filmu "Auta". Każdy kto ma małego syna wie, że tort z Zygzakiem smakuje 5 razy smaczniej :-) Na stole dla dorosłych natomiast na szczególną uwagę zasługiwał pyszny śmietankowy torcik z wiśniami z pobliskiej cukierni. W najbliższym czasie porwę się na odtworzenie tego smaku. 100 lat dla Hubiego i dzięki za zaproszenie :-)

Kotlet wiecznie żywy

Z pewnych względów ostatnio gotuję dania możliwie najbardziej tradycyjne. Tradycyjne znaczy tu polskie - popularne. Wczoraj podnioslam nóż na kotleta. Jest on podstawą menu każdej szanującej się restauracji, no może za wyjątkiem tych z naleśnikami czy pierogami. Każda jedna kuchnia narodowa szczyci się swoją wersją na zwykly kawał mięcha.  Mielony, stek, befsztyk, de volaille, zawijaniec, schabowy.... No właśnie schabowy! Chyba nie ma w Polsce człowieka, który nie wie co to. Obstawiam, że w plebiscycie na najpopularniejszą potrawę w naszym kraju byłby w pierwszej trójce. Co zrobić, żeby zwykły schabowy przestał być tylko optoczonym w jajku i tartej bułce cienkim kawałkiem schabu? Zacznijmy od tego, że na obiad miał być kotlet. Nie miałam schabu. Miałam za to pierś z kurczaka (niestety nie z własnej hodowli :-). Postanowiłam wiele nie modyfikując - zaszaleć z panierką. Najpierw pokroiłam mięso w cieniutkie plastry, nie rozbijałam, porządnie doprawiłam mięso (sól, pieprz,

Eksperymenty: twarożek

Znalazłam źródełko! Źródełko surowego mleka, nie ze sklepu, nie UHT, nie pasteryzowanego, potocznie, słusznie nazywanego mlekiem prosto od krowy. Z takim właśnie mlekiem wiążą sie moje wspomnienia z dzieciństwa. Wychowywałam sie na blokowisku w Łodzi, ale z mamą chodziliśmy na spacery do jednego z niewielu pozostałych w okolicy starych domów, na pełną kasztanowców ul. Szczecińską. Samego budynku i krów nie pamiętam, ale wracaliśmy zawsze z pełną kanką jeszcze ciepłego mleka. Dziś nie ma już tego domu, na jego miejscu stoi śliczna willa. Właściciele nie posiadają krów ;-( Ale wróćmy do mojego bieżącego mleka. Po kilku tygodniach delektowania się mlekiem jako takim, postanowiłam iść krok dalej i zrobić z niego twarożek. Litr mleka odstawiłam do zsiądnięcia. Już po dwóch dniach pojawiła się gruba warstwa śmietany. Odczekałam jeszcze dwa dni i za radą lepiej poinformowanych przelałam do garnka. Na bardzo małym ogniu podgrzałam. Wolno (bo to trzeba robić powoli) pojawiały się małe grudk

Imieniny taty

Klasyka gatunku: "rodzinne spotkania przy stole". Imieniny to kulinarne  święto w domu. Co najmniej tydzień wcześniej mama obmyśla menu i zaczyna przygotowania do imprezy. Obowiązkowe są: danie ciepłe na początek, zimne zakąski i na koniec ciacha. Tym razem perfekcyjny plan i zegarmistrzowska precyzja na niewiele się zdały - na dzień przed imprezą trzeba było wprowadzić plan B. Otóż popsuła się zamrażarka i potrzebna była szybka reanimacja produktów zdatnych jeszcze do obróbki, ewentualnie przeróbki. :-)  3 pełne szuflady najróżniejszych cudów z serii "może się przydać później". Każdy, kto lubi chomikować wie, co mam na myśli. Wyobraźcie sobie, te mięska, warzywa, owoce, sosy.... w ilości XL do wykorzystania od zaraz :-) Nie zmienia to faktu, że dania wyszły bardzo smaczne, rozmaite i przekolorowe. Grzechem byłoby pominąć którekolwiek ze wspaniałości wczorajszego wieczoru. Podaję więc pełne menu, a co :-) Danie ciepłe:  zupa kurkowa (z zamrożonych kurek, uprzed

Kinderparty w Pajo

Jestem zwolenniczką zdrowego jedzenia. Czasem jednak przymykam oko i pozwalam mojej rodzince rzucić się w wir żarcia bez zasad. Miejscem gdzie je się wszystko bez zastanowienia nad tym, co się je, są zwykle urodzinki w małpim gaju. Wczoraj mieliśmy okazję odwiedzić plac zabaw w Pajo w Luboniu. Impreza sama w sobie była fantastyczna. Dzieciaki uwelbiają nieskrępowaną zabawę, rzucanie się w piłki, zjeżdżalnie, skakanie i hałasowanie. A ja dostosowuję się do klimatu dobrej zabawy - nie mam sumienia uświadamiać wszystkich w koło, a zwłaszcza dzieci, że jedzenie tam jest kolokwialnie mówiąc - śmieciowe. Rodzice małej jubilatki pomyśleli i o dziciach i o dorosłych. Wiedzieli, że wszyscy przyjadą prosto z pracy głodni. Na stół dla dużych od razu wjechała pizza i słodkości, kawa i zimne napoje. Wielkie dzięki im za to. Dla małych był stół z ich ulubionymi przkąskami: paluszki, chrupki, ciastka w czekoladzie, w końcu pizza i tort. Tak naprawdę uwielbiam te imprezy. Przez 2 godz

Idealny podwieczorek. Babeczki, szarlotka i wino

Wspomnienie niedzielnego podwieczorku u Magdy i Krzyśka wciąż wywołuje u  mnie uśmiech i bezwiedne mlaskanie. Pierwszy raz odwiedzaliśmy ich w nowym domku, więc upiekłam babeczki, najsmaczniejsze ze smacznych. Do babeczek, zwanych przez niektórych muffinami, dodałam bardzo dużo magii, pozytywnej energii i serca. Przepis poniżej. Magda przywitała nas za to wspaniałym jabłecznikiem na kruchym cieście z wyjątkową polewą z amaretto. Przepis poproszę. Do tego raczyliśmy się wspaniałym winem Langenbach Kabinett 1999. Wspaniałe popołudnie :-) Babeczki z owocami z nalewki 150 g mąki pszennej 150 g otrębów żytnich 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia 100 g cukru pudru szczypta soli 150 ml jogurtu naturalnego lub maślanki 2 jajka 110 g masła owoce z nalewki W dużej misce wymieszaj suche składniki. Osobno wymieszaj jajka, jogurt i roztopione masło, wlej do suchych składników i wymieszaj. Dodaj owoce z nalewki (ale nie za dużo). Piecz na złoto około 30 min w nagrzanym do 180

Pierwszy

Witam Was i sama siebie na blogu. Jest to mój pierwszy blog, więc proszę o wyrozumiałość. Jest to mój dziennik kulinarny. Może nie codzinnik, ale napewno kulinarny. Wcześniej kulinaria zajmowały sporą część w "Dzienikach W", które są kroniką mojej rodziny, taką pamiątką dla dzieciaków i badaczy życia zwyczajnych ludzi na wsi. Zacznę od tego, że lubię jeść. Jest to bardzo ważna część mojego życia i mojej rodziny. Przyznaję się do tego od razu i bez ściemniania. A moje słodkie fałdki z przyjemnością to potwierdzą. Lubię gotować, piec, pichcić, smażyć, faszerować, smakować, wąchać, doprawiać, ozdabiać... Eksperymentuję w kuchni. Gotuję całkiem zwyczajnie, ale i nadzwyczajnie. Lubię mówić o jedzeniu. Pisać. Uwielbiam odwiedzać restauracje, bary, kawiarnie... Kolekcjonuję książki kulinarne i przepisy. Lubię fotografować jedzenie. Lubię kupować wszystko co się z jedzeniem łączy. Do tego jestem bardzo "lokalna" i sezonowa. Kupuję w okolicznych sklepach. Odwiedzam